Bardzo się cieszę, że moja książka o królowej Jadwidze została jedną z lektur zaproponowanych uczestnikom VI Olimpiady Literatury i Języka Polskiego dla Szkół Podstawowych w roku szkolnym 2024/2025. Olimpijczyków i ich Rodziców, którzy piszą do mnie zaniepokojeni tym, że nigdzie nie mogą dostać książki „Z Bożej łaski Jadwiga, król” chciałabym uspokoić – Wydawnictwo Literatura już pracuje nad dodrukiem, książka będzie też dostępna w wersji e-book.
Okna Pałacu Saskiego
Pałac Saski
Jest takie miejsce w Warszawie, którego nazwa przypomina o czasach, gdy w Polsce panowali królowie pochodzący z Saksonii. Saksonia to region, który leży w Niemczech, a jej stolicą jest Drezno. Ród władców z Saksonii nazywano w Polsce dynastią saską. Stąd właśnie nazwa: Ogród Saski. Ten park u zbiegu ulic Marszałkowskiej i Królewskiej to wszystko, co pozostało dziś po pięknej i majestatycznej zabudowie tak zwanej Osi Saskiej.
Ponad trzysta lat temu drezdeńscy architekci na życzenie króla Augusta II zaprojektowali Oś Saską. Prace projektowe i budowlane trwały niemal czterdzieści lat, a wkrótce potem skończyło się saskie panowanie. Tak się jednak dziwnie złożyło, że miejsce, które miało być pamiątką potęgi i władzy wywodzących się z obcej dynastii królów, stało się w kolejnych latach ważne dla Polski i Polaków. Tu toczyły się walki podczas powstania kościuszkowskiego, w arkadach pałacu umieszczono Grób Nieznanego Żołnierza, a przed kolumnadą pomnik księcia Józefa Poniatowskiego. Chociaż po Powstaniu Warszawskim pałac został wysadzony w powietrze, plac pozostał świadkiem historii, podobnie jak ocalały z wojennych zniszczeń Grób Nieznanego Żołnierza. Na tym placu przemawiał papież Jan Paweł II podczas swojej pierwszej pielgrzymki do Polski. Tu odbywają się uroczystości państwowe, wojskowe defilady, a w kolejne rocznice wybuchu Powstania Warszawskiego gromadzą się tłumy mieszkańców miasta, by wspólnie śpiewać powstańcze piosenki.
Pałac przebudowywano, zmieniały się nazwy placu i wygląd ogrodu, wprowadzali się kolejni mieszkańcy. Zajrzyjmy razem przez okna Pałacu Saskiego w głąb jego historii. Każde z tych okien przeniesie nas w inne czasy, spotkamy ludzi, którzy mówili, zachowywali się i ubierali inaczej niż my. Podpatrzymy jak żyli i czym się zajmowali. Gotowi? Pora odsłonić firankę w pierwszym z pięciu okien Pałacu Saskiego.
Ładna historia!
Kropka
Książka nominowana
i NAGRODZONA
w Plebiscycie Blogerów LOKOMOTYWA 2022
w kategorii: fakt
Czasami wydaje nam się, że historia to coś bardzo, bardzo odległego. Ale przecież gdy rodzice opowiadają o czasach, kiedy byli mali, są to opowieści o historii. Wspomnienia babci i dziadka – to też historia. I niewyraźne, czarno-białe fotografie w rodzinnym albumie także.
Każda rodzina ma swoją historię, a historie wszystkich rodzin zebrane razem stanowią historię świata. W tej książce zapraszam was do poznawania dziejów Polski poprzez dzieje rodzin żyjących tu od X wieku naszej ery aż po współczesność. Znajdziecie tu rodziny królów i książąt, lecz również wielkich wodzów, wynalazców, uczonych i artystów, zarówno szlachty, mieszczan jak i chłopów. W tym, żebyście nie pogubili się w związkach między bohaterami i nie pomylili się obliczając wszystkie „pra” opisanych tu praprzodków pomogą drzewa genealogiczne. To wykresy pokazujące, pokolenie, po pokoleniu, jak powiązani są ze sobą krewni.
Na pewno zauważycie, że między przedstawionymi w książce drzewami genealogicznymi zachodzą liczne związki. Pradziadek Jana Sobieskiego jest jednocześnie teściem praprapraprawnuka Zawiszy Czarnego, a nazwiska Czartoryskich i Zamoyskich splatają się ze sobą wielokrotnie w różnych pokoleniach. W taki właśnie sposób, z plątaniny rozrastających się szeroko gałęzi tworzy się historia kraju, w którym żyjemy.
Czy historia może rosnąć na drzewie? Przekonajcie się sami.
Jaką rolę w genealogii obecnych władców Wielkiej Brytanii i Hiszpanii odegrał wybuch Powstania Listopadowego w Warszawie? Co Sobiescy z Polski mają wspólnego ze szkocką dynastią Stuartów ? Kto był ostatnim męskim potomkiem rodziny Piłsudskich z Zułowa ? Odpowiedzi na te wszystkie pytania ukryte są w drzewach genealogicznych rozrysowanych przez Aleksandrę Fabię na kartach „Ładnej historii”. Te drzewa cały czas rosną, bieg historii się nie zatrzymuje. Tuż przed oddaniem tej książki do druku zmarła królowa Elżbieta II i jej autorki zdążyły jeszcze uwzględnić tam wstąpienie na tron Karola III. Natomiast już po jej ukazaniu się zmarł Kazuyasu Kimura…
„Ładna historia” wypełniona jest po brzegi faktami i ciekawostkami. I proporcja tych dwóch jest idealnie zrównoważona. Dzięki temu książka nie jest przegadana, trudna czy niezrozumiała. Jest natomiast bardzo ludzka. I nie jest to tylko leksykon postaci. To też cała masa ciekawostek o tym, jak żyło się setki lat temu. Znajdziesz tu więc informacje o przydomkach polskich władców, strojach średniowiecznych dam, królewskich ucztach, czy polskich noblistach. A oprócz tego są tu drzewa genealogiczne, które prezentują powiązania między opisywanymi postaciami (najlepiej oglądać je razem z dzieckiem, są dosyć szczegółowe).
Jeśli chcesz zaciekawić swoje dziecko historią polskich rodów (od X w. po współczesność), to koniecznie sięgnij po „Ładną historię”. Takich książek wciąż jest niewiele, dlatego nie przechodź obok niej obojętnie.
„Ładna historia” to cały las. Las drzew genealogicznych różnych polskich rodów, poczynając od Mieszka I na Piłsudskim kończąc, a w tle ciekawostki dotyczące ich zawiłych losów i czasów, w których żyli. Nie brak tu spisków, intryg, miłosnych zawodów, świetlistych planów i kompletnych porażek. (…) Historyczny pudelek.pl w pełnej krasie. Dla tych, którzy lubią wiedzieć, kto, z kim i dlaczego.
Zuzanna Orlińska z typową dla siebie wprawą sortuje ciekawostki historyczne, wydobywa smaczki, porządkuje chronologię. Czytając naprawdę można uwierzyć, że historia to bułka z masłem i przy odrobinie wprawy i zaangażowania da się ją opanować równie skutecznie jak robią to autorki.
Można czytać na wyrywki, albo godzinami biegać palcem po genealogicznych gałęziach. Nie sposób się tu nudzić. „Ładna historia” pięknie porządkuje wiedzę, która na lekcjach historii często miesza się i nie składa w całość. Ale przede wszystkim to niezła zabawa.
Wszystko jasne!
Wydawnictwo Literatura
W gorącą lipcową noc Franek nie może zasnąć. Dwór w Chorkówce rozbrzmiewa tajemniczymi dźwiękami. Trwają przygotowania do wielkiej uroczystości – imienin wuja Ignacego. Dlaczego na jego cześć odbędzie się tak wielkie przyjęcie? I jaki związek mają z nim spiskowcy, olej skalny i milioner z Ameryki? Już niedługo, za sprawą papierowego teatrzyku i lampy naftowej wszystko stanie się jasne!
Lektura „Wszystko jasne!” to bez wątpienia świetny sposób, żeby przybliżyć małym czytelnikom dokonania Ignacego Łukasiewicza. Zuzanna Orlińska znalazła bowiem doskonały patent na to, jak zainteresować dzieci biografią wielkiego polskiego wynalazcy.
Współczesny bajarz polski
Polarny Lis
Kiedy Wydawnictwo Polarny Lis zaproponowało mi, żebym napisała teksty do zbioru baśni, legend i podań polskich, pierwszym moim uczuciem była niechęć. W dzieciństwie nie lubiłam bajek ani legend, zwłaszcza w wersjach, które były publikowane w podręcznikach szkolnych. Kojarzyły mi się z archaicznym, stylizowanym na ludowy językiem, niestrawnym dla czytelnika już w latach siedemdziesiątych czy osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Jako dziecko czytałam bardzo dużo i chętnie, nie obawiałam się trudnego słownictwa, ale odrzucały mnie te wszystkie „gędźby”, „synaczkowie”, „liczka” i okropna, niby staropolska składnia zdania z czasownikiem na końcu. Pod językowymi wygibasami, stylizowanymi na ludowe, ukrywał się dość przaśny dydaktyzm. Dzieła, którymi nas karmiono, miały wyraźne oblicze ideologiczne. Opowieść o Lechu, Czechu i Rusie stawała się historią o przyjaźni między państwami demokracji ludowej, a legenda o Piaście Kołodzieju i złym księciu Popielu opowiadała o masach pracujących miast i wsi, które przegoniły niedobrych obszarników.
Złe doświadczenia szczególnie mocno zapadają w pamięć, tak więc gdy Monika Walendowska z Wydawnictwa Polarny Lis zadzwoniła do mnie z propozycją stworzenia nowych wersji znanych bajek i legend, zamierzałam odmówić. Ale po namyśle przyszło mi do głowy, że może mój opór, a nawet lekkie obrzydzenie, które czułam do tego tematu, to sygnał, że na tym polu jest właśnie coś do zrobienia.
Ponieważ wydawnictwo nie postawiło ograniczeń co do adaptacji tradycyjnych wątków, dopuszczając nawet dość radykalne uwspółcześnienie, dysponowałam całkowitą swobodą. Akcja Boruty toczy się zatem w latach dziewięćdziesiątych, nawiązując do tej epoki iście diabelskich początków kapitalizmu sztafażem rodem z serialu Dynastia. Bazyliszek rozgrywa się natomiast w korytarzach metra i podziemnych garażach Warszawy drugiej dekady XXI wieku. Część opowieści została jednak umieszczona w tradycyjnych baśniowych realiach, czyli dawno, dawno temu i za górami, za lasami.
Tom dzieli się o na cztery części. Pierwsza zatytułowana jest Kto ty jesteś? Czyli o polskich pradziejach. Druga nosi tytuł Tam gdzie diabeł mówi dobranoc. Czyli wśród ludowych demonów i zawiera opowieści związane z kontaktami człowieka ze światem istot demonicznych. Trzecia część Współczesnego bajarza polskiego, zatytułowana Na psa urok. Czyli o mocy magicznych zaklęć zawiera znane opowieści o czarodziejskich przedmiotach i zaklętych postaciach. Ostatnia część książki nosi tytuł Skąd mam tę moc. Czyli o dawnych bohaterach i antybohaterach. Pojawiają się tu: Doktor Twardowski, zbój Madej czy Śpiący rycerze z Tatr.
Praca nad tą książką była doświadczeniem ciekawym, chociaż ogromnie trudnym. Przez cały czas lawirowałam pomiędzy wiernością gatunkowi, tworzonemu według konkretnych reguł, a wymogami współczesnego, atrakcyjnego dla młodego odbiorcy tekstu. Stale towarzyszyło mi pytanie, czy nie posuwam się za daleko, czy nie sprzeniewierzam się podstawowym regułom. Nadal nie jestem tego pewna. Na wszelki wypadek, aby nie razić purystów, wolę nazywać ten zbiór opowiadaniami na motywach bajek, legend i podań ludowych. Po zakończeniu pracy nad tą książką – a trwała ona niemal rok – doszłam do wniosku, że świetnie rozumiem tych wszystkich bajkowych bohaterów, którym udało się wdrapać na szklaną górę.
Warto również zwrócić uwagę na sposób przedstawienia kobiet we „Współczesnym bajarzu polskim”. W „Syrenie” to Sawa wykazuje się mądrością i współczuciem, gdy doprowadza do uwolnienia pół kobiety, pół ryby, którą uwięził Wars, w „Siostrzyczce” to dzięki poświęceniu głównej bohaterki ludzką postać odzyskują jej bracia zamienieni w kruki. Z kolei w „Śpiących rycerzach” do tatrzańskiej groty trafia odważna (a może po prostu złakniona przygód) dziewczynka będąca alter ego autorki.
Orlińska podjęła się tytanicznego trudu, żeby z czterotomowego zbioru Glińskiego wybrać utwory najciekawsze i najbardziej podatne na odświeżenie, a następnie wyłuskać z nich wątki i motywy, a potem napisać od nowa tak, aby oddać ducha, ale tchnąć nową jakość. Autorka wygładziła, pozbyła się rymowanych fragmentów, zrezygnowała z pełnych okrucieństwa scen służących zwłaszcza wymierzeniu bohaterom sprawiedliwej kary. We „Współczesnym bajarzu” próżno szukać też elementów sacrum, które Gliński umieszczał w swoich baśniach równie chętnie jak magiczne atrybuty, oraz motywów ksenofobicznych. To adaptacja na swój sposób egalitarna, możliwie neutralna światopoglądowo. Łatwo może się w niej przejrzeć każde dziecko.
Na przeczytanie „Współczesnego bajarza polskiego” poświęciłyśmy razem z 9-letnią córką kilkanaście miłych okołoświątecznych wieczorów. Ten dobry wspólny czas zamknęło dobitne pytanie o kolejny tom. To z pewnością najlepsza rekomendacja.
Książka ta to pięknie wydane, najważniejsze baśnie, w które umiejętnie tchnięto współczesnego ducha. Powinny być obecne na półce w każdym domu, żeby – czy młody, czy starszy, mógł po nie sięgnąć w dogodnej dla siebie chwili.
Sobowtór
Wydawnictwo Literatura
Pierwszego stycznia roku 1807 wjechały do Warszawy dwie osobistości.
Około godziny ósmej wieczorem pojawił się Napoleon Bonaparte. Cesarz Francuzów i król włoski w asyście oddziału mameluków stanął na Zamku Królewskim, gdzie powitał go przybyły nieco wcześniej jego brat Hieronim i książę Bergu, Joachim Murat. Stolica, ktora oczekiwała wielkiego wodza już od poprzedniego dnia, przyjęła go odświętną iluminacją.
Pół godziny później na praskim brzegu zatrzymał się Marcin Zięba.
Czy mieszkańcy Warszawy, którzy oczekiwali Napoleona jak zbawcy, nie doznają rozczarowania? I kim jest tajemniczy mężczyzna, którego radca Hoffmann uważa za swojego złego sobowtóra? Tego dowiemy się z ostatniego tomu trylogii „Uczeń sztukmistrza”. Poznamy także bliskiego krewnego Jordakiego Kuparenki i wreszcie odkryjemy, co stało się z wielką pieczęcią Francji. A w końcu pomaszerujemy z naszymi bohaterami daleko w głąb Rosji, na wyprawę wojenną pod wodzą cesarza Francuzów.
Polska literatura nieczęsto serwuje nam opowieści osadzone w pierwszych latach po trzecim rozbiorze i/lub w epoce napoleońskiej. Wyjaśnieniem jest zapewne zawiłość ówczesnych stosunków politycznych, które jedynie dobry autor jest w stanie odpowiednio wykorzystać do stworzenia kanwy dla zaprezentowania perypetii swoich bohaterów. Wielka szkoda, bo owa epoka na rodzimym rynku wydawniczym stanowi wciąż niewykorzystany potencjał. Na szczęście są wyjątki, a jeden z nich stanowi recenzowana książka, trzecia część trylogii autorstwa Zuzanny Orlińskiej.
Jak w poprzednich tomach (i poprzednich jej książkach historycznych) nieodmiennie zachwyca mnie kunszt i precyzja, z jaką Zuzanna Orlińska umieszcza swoich bohaterów w realiach epoki i krzyżuje ich drogi z postaciami autentycznymi. I jak zwykle czekam już na to, do jakich czasów zabierze czytelników w swojej kolejnej wyprawie wehikułem czasu.
„Uczeń sztukmistrza” w naprawdę atrakcyjny sposób przybliża młodym czytelnikom wydarzenia z początku XIX wieku. Wciągająca przygodowa fabuła jest tutaj połączona z przekonująco nakreślonym tłem historycznym, a na kartach powieści pojawia się cała plejada znakomitości tamtej epoki. Trzeba też przyznać, że „Sobowtór” jest znakomitym zwieńczeniem całej tej trylogii, gdyż wszystkie kluczowe wątki zostają domknięte w rzeczywiście przemyślany sposób.
Powietrzny żeglarz
Wydawnictwo Literatura
Drugie spotkanie z Marcinem Ziębą, z którym przemierzamy Warszawę z początku XIX wieku. Bystry syn szewca ponownie znajdzie się w centrum działania spiskowców. Tym razem trup ściele się gęsto. Lawina zaskakujących zdarzeń nie pozwala spokojnie przyglądać się biegowi wypadków. Trzeba działać!
Tymczasem pierwszy balon Kuparenki zawiśnie nad miastem, muzyka Ernesta Teodora Amadeusza Hoffmanna wypełni koncertowe sale, a mechaniczne wynalazki zachwycą gawiedź. Wkrótce jednak zgiełk warszawskiej ulicy zagłuszy rytmiczny tupot wojskowych butów. Nadciągają oddziały Napoleona, na które wszyscy tak długo tu czekali…
Tym, co szczególnie zwraca uwagę podczas lektury najnowszej książki Orlińskiej, jest swego rodzaju teatralność, przejawiająca się wyjątkowym kunsztem w kreacji bohaterów, jak i misternie utkaną fabułą powieści. Na łamach recenzowanej książki Warszawa jawi się jako arena doniosłych wydarzeń istotnie wpływających na losy Starego Kontynentu, a jednocześnie niezależnych od niej samej, kontrolowanych i sterowanych przez większe potęgi pociągające za sznurki. Przyglądając się kolejnym próbom Kuparenki stworzenia teatru – często zresztą rozpaczliwym i nieudanym – niemal mimowolnie nasuwa się na myśl literacki motyw theatrum mundi, przedstawiający bohaterów niczym marionetki, bezwiedne i niesamodzielne, mające swą rolę do odegrania w wielkiej machinie historii. Jednocześnie jednak marionetki niezwykle dopracowane i przemyślane.
Ogromna staranność, dbałość o najmniejsze szczegóły, historyczny sztafaż, rola detali, z których każdy posiada tu swoją rolę – to wszystko sprawia, że książka Zuzanny Orlińskiej zachwyci swymi walorami artystycznymi nie tylko młodzież, ale i starszych czytelników. Tym bardziej, że również pod względem językowym lektura dostarcza wielu przyjemności.
„Powietrzny żeglarz” jest niezwykle wciągającą lekturą, która z jednej strony pozwala emocjonować się perypetiami głównego bohatera i jego przyjaciół, z drugiej pozwala bliżej poznać realia życia w Warszawie na początku XIX wieku. W efekcie czytelnicy będą z dużą niecierpliwością oczekiwać na trzeci tom „Ucznia sztukmistrza”, by móc poznać dalsze losy Macieja Zięby oraz kolejne dokonania Jordakiego Kuparenki, Antoniego Magiera i E.T.A. Hoffmanna.
Na kartach tej części spotykamy oczywiście wszystkich najważniejszych bohaterów, których poznaliśmy w poprzedniej, ale w tle pojawiają się także nowe postaci historyczne. Jest rok 1805, Warszawę opuszczają Prusacy i wkraczają do niej Francuzi pod wodzą marszałka Joachima Murata. Zuzanna Orlińska swoim zwyczajem z rozmachem wplata w akcję osoby, które jej czytelnicy znają ze szkolnych podręczników, więc na końcu nie odmówiła sobie także….
Nie, nie zdradzę, kto się tam we własnej ośmioletniej osobie pojawia. Musicie przeczytać sami 🙂
Orlińska pisze bogato, piękną polszczyzną i wiarygodnie stylizuje dialogi. Ulegamy złudzeniu cofnięcia się w czasie, choć język jest w całości zrozumiały i z pewnością daleki od autentycznej polszczyzny tamtych czasów. Podobnie wędrowanie z bohaterami po ulicach starej Warszawie, jeśli zna się współczesną topografię miasta, ma w sobie wymiar krajoznawczej wyprawy wstecz. To przyjemność nie do przeceniania.
Król myszy
Wydawnictwo Literatura
Scena trylogii Uczeń sztukmistrza, której Król myszy jest pierwszym tomem, to Warszawa pod koniec rządów pruskich i w początkach epoki napoleońskiej. Na jej ulicach, w domach, teatrach i kawiarniach, w zaułkach i w pałacach przecinają się drogi głównych aktorów mających się dokonać mrocznych wydarzeń. Ludwik XVIII, uwikłany w intrygi i zdrady król-wygnaniec z rewolucyjnej Francji, malarze i muzycy, szpiedzy i wynalazcy, wielkie umysły epoki, ale również zwykli ludzie – szewcy, sprzedawcy, uliczne urwisy i żebracy – wszyscy tworzą żywy portret stojącej na progu dramatycznych przemian Warszawy.
W Warszawie mieszkam już od kilku lat i muszę przyznać, że z nieukrywaną przyjemnością sięgam po książki, których akcja rozgrywa się właśnie w stolicy. Zazwyczaj są to lektury fantastyczne lub takie, których fabuła umiejscowiona jest w czasach współczesnych. Z całą pewnością nie miałam jednak jeszcze do czynienia z pozycją taką jak ta! Taką, która pozwoli mi zupełnie inaczej spojrzeć na mijane zabudowania czy przemierzane na co dzień uliczki. (…)
,,Król Myszy” jest bowiem historią niezwykle uświadamiającą i ciekawą. Czytelnicy oprócz tego, że znacznie poszerzą swój zasób słownictwa czy dowiedzą się o wielu ciekawostkach z tamtych czasów, to przy okazji będą mieć okazję do wzruszenia i wielu emocjonalnych chwil.
Należy jednak pamiętać, że jest to książka o nieco innej strukturze, niż tradycyjne, dlatego polecam ją raczej wytrawnym miłośnikom literatury. Mogę śmiało obiecać, że przeczytanie całej, przyniesie każdemu wiele satysfakcji.
Bajkochłonka
Recenzowaną pozycję ciężko jednoznacznie zakwalifikować jako książkę napisaną z myślą wyłącznie o młodzieży. Starszy Czytelnik lepiej uchwyci wzrokiem i zrozumie kontekst opisywanych wydarzeń – moment zderzenia starego i nowego ładu, Warszawę pod zaborami, echa przegranych powstań, historycznych bohaterów, tworzenie napoleońskiego porządku w Europie. Na innych aspektach skupi się natomiast młodszy odbiorca tekstu, który w trakcie lektury zapewne dostrzeże przygody i fantazję Marcina, atrakcyjnie zaprezentowane ciekawostki naukowe z epoki oraz humor związany z relacjami pomiędzy tak różniącymi się – wiekiem, statusem społecznym, narodowością, charakterem – postaciami.
Historyczna przygoda z górnej półki. Tak powinno się pisać książki dla młodzieży. Polecam uwadze miłośnikom awanturniczych powieści z historią w tle!
Histmag
Marcin Zięba, syn szewca, codziennie staje do walki z losem o małe radości i dobrą przyszłość. Wspaniałe dokonania wielkich umysłów epoki inspirują do szukania nowych dróg. W korowodzie wyjątkowych postaci spotkamy artystę Ernesta Hoffmana, fizyka Antoniego Magiera i kolorowego ptaka Jordakiego Kuparenkę – wynalazcę, który zostawia nam ciekawy klucz do odczytania świata. Zapewniam, że fascynujących postaci w „Królu Myszy” czytelnik będzie miał pod dostatkiem!
Czy na scenie cyrkowej, czy teatralnej – przedstawienie trwa! Wielkie starcie wartości -„szkiełko i oko”, serce i emocje! A wszystko po to, aby teatr świata ciągle nas zachwycał!
„Król Myszy” to prawdziwa powieść-spektakl, w której wspaniale rozpisane role głęboko poruszają emocje. Jesteśmy marionetkami w wielkim teatrze świata! A może uda się zerwać obezwładniające sznurki?
Recenzja i wywiad ze mną – Dom Książki
W powieści Zuzanny Orlińskiej znajdziemy nie tylko intrygującą historię przygodową, ale również przekonująco nakreślony obraz życia w Warszawie na początku XIX wieku. Oprócz już wspomnianych postaci pojawia się tutaj wiele innych znanych osobistości tej epoki, jak choćby książę Józef Poniatowski, Samuel Bogumił Linde czy Jan Kiliński (notabene darzony głęboką niechęcią przez ojca Marcina wyraźnie zazdroszczącego koledze po fachu jego powodzenia). Wraz z bohaterami zapuszczamy się w różne zakątki miasta, odwiedzamy zarówno zadbane kamienice, jak i ubogie zaułki, a także poznajemy rozmaite atrakcje, z których mogli w tamtych czasach korzystać warszawiacy. Wszystko to sprawia, że od lektury „Króla Myszy” naprawdę trudno się oderwać, a czytelnicy z pewnością będą niecierpliwie czekać na drugi tom tego cyklu.
Esensja
Musisz mi oddać swoje książeczki, lalki z cukru i sukieneczki, bo inaczej zagryzę twojego Dziadka do Orzechów – zapiszczał Król Myszy. I Klara oddała wszystko. Dzięki Królowi Myszy, powieści pełnej ukrytych treści i szczegółów, czytelnik zgłębi tajemnice epoki, zostając przy okazji wciągniętym w sam środek historycznych wydarzeń.
Granice.pl
Zaczyna się niewinnie, ale nie dajcie się na to nabrać! Z biegiem stron opowieść się rozkręca, mroczne intrygi i postacie kryją się tylko po to, żeby znienacka wyskakiwać i zaskakiwać nas, czytelników. Kończysz czytanie i pytasz: „No, dobrze, ale co dalej było? Kiedy dalszy ciąg?”.
Joanna Papuzińska
Miasto pamięci
Wydawnictwo Literatura
Przewodnik jest adresowany do dzieci i młodzieży, jednak formuła rodzinnych spacerów sprawia, że chcemy, aby był czytany i używany przez całą rodzinę, zarówno dzieci, jak rodziców i dziadków. Ma łączyć pokolenia, zachęcać do wspólnych spacerów po Starych Powązkach i odkrywania ich historii a jednocześnie – historii Warszawy i Polski.
Książka w zamierzeniu ma wypełnić lukę na rynku publikacji poświęconych jednej z najstarszych i najważniejszych polskich nekropolii. Obecnie nie jest dostępne żadne wydawnictwo, które tak wnikliwie i wszechstronnie traktowałoby temat Cmentarza Powązkowskiego (od strony architektury, sztuki, historii, przyrody i biografii spoczywających tam osób), a jednocześnie byłoby adresowane do dzieci i młodzieży.
Książka Miasto Pamięci powstała w ramach stypendium artystycznego m. st. Warszawy na rok 2018.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.
(…) W bardzo interesujący sposób przedstawiona jest w książce historia XIX wiecznej Warszawy. Prawie w każdym spacerze pojawiają się bohaterowie tych czasów. Wokół ich życia tkana jest opowieść o wydarzeniach historycznych i kulturalnych epoki. Wątki z kilku spacerów dotyczące Warszawy w XIX wieku tworzą przepiękny obraz miasta ciągle walczącego o niepodległość, będącego jednym z głównych ośrodków polskiej myśli naukowej, wyznaczającego kierunki rozwoju w wielu dziedzinach – literatury, sztuki. Bardzo dużą wartością jest przedstawienie w jednej opowieści osób żyjących w różnych czasach. Pozwala to młodemu czytelnikowi na spacer po linii czasu, może widzieć on wyraźnie ciągłość dziejów. Dowie się o bohaterstwie powstańców styczniowych, żołnierzy Armii Krajowej, ofiarach czasów komunizmu. Pozna muzykę Henryka Wieniawskiego i Krzysztofa Komedy.
Lektura Miasta pamięci pokazuje, że autorka jest zafascynowana Starymi Powązkami. Dociera do niesamowitych miejsc, zgłębia tajemnice, poszukuje odpowiedzi. To wszystko jest tak wyraźne, że poprzez swoje zainteresowanie wzbudza zainteresowanie czytelników, poprzez swoje zaciekawienie, zaciekawia nas. Ta opowieść o historii i kulturze Polski jest opowieścią o konkretnych ludziach, często nie z pierwszych kart podręczników, ale zawsze z ciekawym, często tajemniczym życiorysem. Dzięki lekturze Miasta pamięci dowiemy się między innymi gdzie pochowany jest prapradziadek następcy tronu Wielkiej Brytanii księcia Williama, poznamy historię polskiego Jamesa Bonda czasów II wojny światowej Kazimierza Leskiego, poszukamy na grobach Starych Powązek armaty, nart,śmigieł samolotów. Znajdziemy też miejsce pochówku egzekutora wyroków sprawiedliwości, czyli kata lub usłyszymy legendy o duchu pojawiającym się na cmentarzu.Miasto pamięci Zuzanny Orlińskiej to nie tylko lekcja historii, literatury i kultury, to też wielka lekcja patriotyzmu pokazująca miłość do ojczyzny realizującą się w różny sposób – z bronią w ręku, piórem, pędzlem malarskim, kamerą. To pierwsza książka o historii Starych Powązek dla dzieci i młodzieży tak rzetelna historycznie i przepiękna literacko. To jedna z lepszych książek o historii dla dzieci i młodzieży.
Maria Antoszkiewicz
Historyk, nauczyciel historii w warszawskiej szkole podstawowej
Miasto pamięci to nie tylko przewodnik – spacerownik. To także książka, która zachęca nas do zadumy nad sprawami trudnymi i ostatecznymi. Warto dać się jej do tego namówić. A potem odwiedzić Powązki.
Jeśli Stare Powązki Cię onieśmielają, „Miasto pamięci” będzie dobrym początkiem, by się z nimi zakolegować. Choć dziś sama szkolę przewodników, niektóre historie opisane przez Zuzannę Orlińską usłyszałam po raz pierwszy. Dużym atutem jest staranna, przyciągająca oko szata graficzna – to akurat nie dziwi, zważywszy na fakt, że autorka jest ilustratorką i absolwentką Wydziału Grafiki stołecznej ASP. Polecam gorąco!
Wielka historia małych miast
Wydawnictwo Literatura
Andrzej Frycz Modrzewski tworzył w Brzezinach, Julian Tuwim kochał Inowłódz, Marcin Bielski spisywał Kronikę wszytkiego świata w Pajęcznie. Kazimierz Wielki odnalazł miłość życia w Opocznie, Kazimierzowi Jagiellończykowi Krzyżacy składali hołd w Piotrkowie Trybunalskim, Władysław Jagiełło wracał wielokrotnie do Przedborza.
Wielka historia działa się na oczach mieszkańców małych miast, a dziś dzięki opowieściom z tej książki może o nich przeczytać każde dziecko w Polsce. Bo na historię Polski składają się właśnie te mniej i bardziej doniosłe zdarzenia, które rozgrywały się w małych ojczyznach, bliskich każdemu z nas.
Oprócz moich, w książce tej znalazły się opowiadania Grażyny Bąkiewicz i Pawła Wakuły.
Kociołek opowieści
HarperCollins Polska
Gdy najlepsi kucharze przygotowują dla Ciebie kociołek parującej zupy, masz pewność, że wszystko, co z niego wyłowisz, będzie przepyszne. I tak jest też z niezwykłą książką Kociołek opowieści. Poczytaj ze mną, którą przygotowało siedmioro polskich twórców literatury dziecięcej we współpracy z wybitnymi ilustratorami.
Kociołek opowieści. Poczytaj ze mną to zbiór siedmiu opowiadań przeznaczonych dla przedszkolaków i uczniów pierwszych klas szkoły podstawowej. Wciągające historie sprawdzą się zarówno do wspólnego czytania przed snem, jak i do pierwszych prób samodzielnej lektury. Każda opowieść należy do innego gatunku: reportażu, baśni, bajki, eposu, kryminału, opowiadania i fantasy, dzięki czemu mały czytelnik ma szansę poznać różne konwencje literackie.
Opowiadanie, które napisałam, Kosmiczna katastrofa to kryminał, w którym zaginięcie pomocy szkolnych z klasy zdaje się zwiastować dla Wszechświata katastrofalne konsekwencje…
W powstanie Kociołka opowieści zaangażowali się oprócz mnie Zofia Stanecka, Jarosław Górski, Ewa Nowak, Joanna Olech, Emilia Kiereś, Agnieszka Frączek i ilustratorzy tej miary co Joanna Rusinek, Magda Kozieł-Nowak, Joanna Olech, Aleksandra Krzanowska, Adam Pękalski i Jola Richter-Magnuszewska.
Wstydu za grosz!
Nasza Księgarnia
W jaki sposób przetrwać wśród tygrysów, gdy się jest zębiełkiem białawym? Czy w świecie replikantów potrzebni są romantyczni wieszcze? I co zrobić, by przekonać ludzi, że młodość nie zależy od metryki urodzenia? Jeśli szukasz odpowiedzi na podobne pytania, przeczytaj „Wstydu za grosz!”. Wciśnij czwórkę, jeżeli wolisz otrzymać darmowy jajowar…
II nagroda w V Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren na współczesną książkę dla dzieci i młodzieży.
Nastoletnia Julianka bardzo się różni od koleżanek z klasy i jest przekonana, że ma więcej z zębiełka niż ze zmysłowej tygrysicy. Z kolei jej przebojowa babcia Delfina to reżyserka, która czuje, że zaczyna być dyskryminowana ze względu na wiek. Z braku lepszych propozycji Delfina postanawia poprowadzić warsztaty teatralne dla koła seniorów w gminnym domu kultury. Gdy zapada decyzja o wystawieniu sztuki, starsza pani nie ma wątpliwości, że muszą to być „Dziady”… a może po prostu „Dziadki”?
Jestem bardzo usatysfakcjonowana lekturą. Jej finał jest tak zakręcony, jak precelki na głowie Julianki! Książkę czyta się wyśmienicie, może dlatego, że autorka posługuje się lekkim piórem. Choć wiele było tu zabawnych gagów, wplecione w nie zostały istotne problemy, z którymi mierzyły się nasze bohaterki. Czy uda im się z nimi zmierzyć i je pokonać? Koniecznie przeczytajcie, aby się tego dowiedzieć. Warto!
Mama Tosiaczka
Jest to lektura, której nie brak poczucia humoru. To książka bardzo współczesna, nawiązująca do wielu znanych nam pojęć ze świata popkultury. Czyta się ją lekko i z zaangażowaniem. Przeplatanie losów bohaterów z różnych pokoleń nie stanowi tu przeszkody, a jest wręcz atutem.
Bajkochłonka
Książka zaczyna się jak film Hitchcocka – od trzęsienia ziemi. Rodzinnego trzęsienia ziemi, czyli nieudanej próby samobójstwa Julianki. A potem, jakby powiedział mistrz suspensu, napięcie rośnie… Rozładowywane skutecznie częstymi wybuchami śmiechu – aż po finałową, komediową wręcz, scenę, gdy niewinny dialog młodych ludzi wścibska kobieta kwituje zgryźliwie: „Wstydu za grosz!”. Tymczasem to właśnie wstyd leży u podłoża wielu decyzji zarówno młodych, jak i dojrzałych bohaterów książki, a Julianka pisze nawet Księgę wstydu.
Dorota Koman
Pomiędzy historiami obu głównych bohaterek, autorka pokazuje czym jest młodość i starość, wstyd i odwaga, miłość i zakochanie, szmira i sztuka, zdobywanie sukcesów i chodzenie na łatwiznę, przyzwoitość a skuteczność.
Made by Bibi
Pojawiający się tu bohaterowie zostali znakomicie wykreowani – to postacie charakterystyczne, niepowtarzalne, o niepapierowych osobowościach. Dlatego ich życiorysy, a co za tymi idzie również problemy, są złożone i skomplikowane. Na szczęście to wcale nie oznacza – przygnębiające. Lekkość, dowcip i swada, z jaką prowadzona jest narracja, liczne dialogi, dobrze skomponowana (choć wielowątkowa) akcja sprawiają, że powieść czyta się z przyjemnością i – nierzadko – z uśmiechem.
Karolina Mucha, MBP w Myślenicach
Wstydu za grosz! pokaże wam, że nawet najbardziej żenująca sytuacja w życiu zostaje zapomniana. Zachęci do spojrzenia na pewne sprawy z dystansem. Nagrodzi nas dobrym humorem i zażegna problem wyboru wartościowej książki dla nastolatków i nie tylko dla nich…
Bajkowir
„Wstydu za grosz!” Zuzanny Orlińskiej to ciepła i pouczająca opowieść, w której nie brakuje humoru. Świetna powieść terapeutyczna pozwalająca poruszyć z dzieckiem wiele ważnych tematów: od przemocy w szkole, przez rozstania, nierówności społeczne, klasowość, po cyberprzemoc.
Górowianka
Pisklak
Nasza Księgarnia
Drugie wydanie Pisklaka, tym razem w barwach Naszej Księgarni…
Powrót po kilku latach do tej historii gorącego, dusznego lata w małej podmiejskiej miejscowości był dla mnie bardzo poruszający. Być może dlatego, że to wciąż jedna z najbardziej osobistych moich książek. Pojawiają się w niej miejsca, które dobrze znam, nieznacznie tylko literacko zamaskowane… Jest to także jedyna napisana przeze mnie książka, do której ilustracje narysowała Wanda Orlińska, moja mama.
Książka otrzymała wyróżnienie w konkursie 20. Ogólnopolskiej Nagrody Literackiej im. Kornela Makuszyńskiego Oświęcim 2013. Doceniono zdolność autorki do malowania piórem niezwykłych malarskich pejzaży, umiejętne posługiwanie się symboliką literacką, twórcze nawiązanie do klasyki gatunku „wakacyjnej przygody”.
Recenzje:
– Mamo, dlaczego nie będzie drugiej części? – zawyrokowała z żalem córka po powrocie z obozu zimowego – Nie wiem o czym jest ta książka, ale ma taką ciepłą atmosferę. Szkoda, że już się skończyła.
Tego samego dnia ja też chwyciłam za „Pisklaka” i zrozumiałam w mig jej rozterki. „Pisklak” to książka o samotności, bezsilności, o nieuchronności pewnych zdarzeń, a jednocześnie o miłości, nadziei i zwycięstwie dobra. Przewija się tu kilka wątków, których bohaterowie zmierzają się z problemami i wyzwaniami pozornie ponad ich siły.
Mała czcionkaU Zuzanny Orlińskiej akcja rozgrywa się szybko, ale jest bardzo wyrazista. Do szeregu wydarzeń dołączają też zgrabne metaforyczne ujęcia (jak scena z pisklakiem) i starannie zarysowane tło. Autorka zmienia natężenie poszczególnych spraw, stara się, by czytelnicy w pełni odbierali intensywność uczuć. Potrafi oddalać z pola widzenia niektórych bohaterów tak, by nie zniknęli w pozapowieściowej otchłani, ale wciąż towarzyszyli postaciom z pierwszego planu.
Tu-czytamNie wiem, czy współczesne nastolatki w świecie przedstawionym dzieł literackich szukają odzwierciedlenia świata, w którym żyją. Tak bywało dawniej, w czasach bez kolorowych gazet, internetu, talentshow, kreujących jednodniowych idoli.
Nie wiem, jak jest, ale na wszelki wypadek, gdyby jednak współczesne nastolatki szukały w literaturze obrazu naszej codzienności, a nie opowieści o czarodzieju – polecam książkę Zuzanny Orlińskiej „Pisklak”. To powieść dla nastolatek, nawiązująca do najlepszych wzorów tego gatunku, współczesna i ponadczasowa jednocześnie.
Szkoła Podstawowa nr 2 Przymierza Rodzin w Warszawie„Pisklak” to druga książka Zuzanny Orlińskiej – zupełnie inna niż „Matka Polka”. Adresowana jest do nieco starszego czytelnika (rówieśnika jej nastoletnich bohaterów), do bólu realistyczna oraz taka trochę… oldskulowa 😉 Czytając ją miałam wrażenie, że napisał ja któryś z autorów mojego dzieciństwa.
Mały pokój z książkamiNową książkę Zuzanny Orlińskiej można by zaklasyfikować jako powieść dla dziewcząt i zarazem prozę wakacyjną. Mamy tu sprawdzone elementy tego rodzaju utworów: obraz relacji z przyjaciółką i innymi rówieśnikami, wątek pierwszego zauroczenia, letnią przygodę, do tego motyw tajemniczego, opuszczonego domu. „Pisklak” przybiera też moentami formę powieści sensacyjnej (motyw odnalezionej przez bohaterów radiostacji z czasów drugiej wojny światowej). W ramach zakorzenionego w tradycji literatury młodzieżowej schematu fabularnego Orlińska stara się jednak opowiedzieć o czymś istotniejszym, niż można by oczekiwać od lekkiej, wakacyjnej powieści. Porusza takie zagadnienia, jak przyjęcie odpowiedzialności za kogoś, kto obdarzył nas zaufaniem, samotność, inność, pokonywanie własnych lęków, tajemnica umierania i śmierci.
„Nowe książki” 5/2013
W książce tej jest coś magicznego. Nie jestem pewna, czy każda młoda osoba będzie w stanie docenić tę historię, ale staram się wierzyć, że znajdzie się chociaż kilka takich jednostek. Łatwo jest coś przeczytać i wydać ocenę, ale dużo trudniej jest zrozumieć i wynieść jakąś naukę. (…) ,,Pisklak” to książka, która jest dedykowana raczej młodzieży, ale myślę, że większość dorosłych przeczyta ją mając łezkę w oku. Jest to smutna i jednocześnie radosna historia o życiu, miłości i słabościach ludzkich. Polecam!
BookParadise.pl
Sylaboratorium
Egmont
Sylaboratorium to laboratorium, w którym eksperymentuje się na słowach. Trudne, mało znane, często bardzo specjalistyczne lub rzadko używane polskie wyrazy laboratoryjnym badaniom poddali: Justyna Bednarek, Agnieszka Frączek, Mikołaj Golachowski, Roksana Jędrzejewska-Wróbel, Emilia Kiereś, Ewa Nowak, Zofia Stanecka, Marcin Wicha, Wojciech Widłak i ja. Mądrym komentarzem opatrzył całość prof. Jerzy Bralczyk, a bajecznie zilustrował Paweł Pawlak.
Co z tego wynikło? Nie zdradzę, mogę jedynie zapewnić, że praca nad pięcioma krótkimi tekstami do tej książki dostarczyła mi znakomitej zabawy. Przy okazji dowiedziałam się, co się łowi w ŹRÓDŁOSŁOWIE, jakie PARANTELE łączą zjawę z JAWĄ, kto jest posiadaczem najczulszego SZCZĘKOCZUŁKA i czego można się spodziewać po APOKALIPSIE.
Dla wszystkich, którzy chcieliby na własną rękę poeksperymentować z sylabami, na końcu leksykonu umieszczone są naklejki, dzięki którym można stworzyć własne, nawet najdziwniejsze wyrazy. Obowiązkowe dla wszystkich erudytów i słowotwórców!
Biały teatr panny Nehemias
Wydawnictwo Literatura
Wyobraź sobie, że żyjesz w ponurym świecie, bez komórki, tableta, komputera. Przed sklepami wiją się kolejki, choć na półkach brakuje towarów. W telewizji są tylko dwa programy, a z obu sączą się te same kłamstwa.
Katarzyna nie zna innego świata. Życie wydaje jej się szare jak papier toaletowy zrobiony z makulatury i nudne niczym akademia z okazji rocznicy rewolucji październikowej. Do czasu, gdy poznaje dwie dziwaczne starsze panie, a w ich tajemniczym mieszkaniu znajduje pewien niezwykły przedmiot…
Wyróżnienie w konkursie „Książka roku 2017” polskiej sekcji IBBY – w kategorii literackiej.
Recenzje:
„Biały teatr panny Nehemias” to książka, która poruszyła bardzo czułe nuty w mojej duszy. (…)
W książce Zuzanny Orlińskiej znajdziemy nie tylko smutek. Jest tam też trochę magii – to tytułowy biały teatr, ale nie zdradzę, czym on jest. Myślę, że każdy czytelnik tej książki zinterpretuje go inaczej i każdy będzie miał rację.
Mały pokój z książkamiZnakomicie wpleciona w realia PRL-u poetyka widmowej grozy sprawia, że powieść Zuzanny Orlińskiej to nie jednorazowa lektura. Osobliwą wielowymiarowość Białego Teatru dostrzega się przy wielokrotnym czytaniu. Utwór narkotyczny – zmusza, by do niego wracać!
Recenzja IBBY„Biały teatr” aż pęcznieje od ważkich kwestii. Całość przypieczętowuje biblijne nawiązanie, ukryte w tytule powieści, jak oko puszczone do dociekliwego czytelnika.
Orlińska, z wykształcenia artystka ilustratorka, już dawno dała się poznać jako świetna pisarka. Przyznam, że jej książki czytam nie tylko z ciekawością, ale przede wszystkim z ogromną przyjemnością, bo językowo wypadają nie tyle dobrze, co bardzo dobrze. Autorka mierzy wysoko i swoich wzorców szuka wśród najlepszych (patrz wzorowana na Makuszyński powieść „Detektywi z klasztornego wzgórza”). Z radością przyjęłam jednak „Biały teatr” jako powieść osobistą, nie silącą się na zbędne naśladownictwo, a mimo to bardzo udaną.
Mała czcionka